WÓZKIEM PRZEZ ŚWIAT




Ze wstydem muszę przyznać, że bez zbytniej ciekawości przystępowałam do czytania "Wózkiem przez świat". Niestety, ale okładka kompletnie nie przypadła mi do gustu i bałam się, że z treścią będzie podobnie. Pomyliłam się i to bardzo! Cieszę się, że to, co znalazłam w środku, przewyższyło moje oczekiwania. Pan Zbigniew z taką pasją opisuje poszczególne kraje, że chce się rzucić wszystko i jechać w dane miejsce.

"Człowiek dzięki podróżom staje się coraz bogatszy w doświadczenia i szczęśliwszy. 
Ten stan osiągałem, wracając z kolejnych wycieczek. Czułem się wtedy spełniony. 
A przecież wszyscy niepełnosprawni mają prawo tak się czuć. 
My, podobnie jak reszta społeczeństwa, też jesteśmy turystami, 
a przynajmniej bardzo chcielibyśmy nimi być.

Sama mam naturę podróżnika*, więc "złapałam" doskonały kontakt z Autorem. Przeżywałam jego sukcesy i porażki, dobre i gorsze momenty. Dobrze było oczyma wyobraźni zobaczyć stada reniferów, biegające swobodnie po norweskich ścieżkach, czy spróbować japońskiej egzotyki. Być może kiedyś będę miała okazję doświadczyć tego osobiście, na razie musi mi wystarczyć opis w książce.
Byłam natomiast w Stanach Zjednoczonych, ale nie udało mi się dotrzeć do Doliny Śmierci, Miasta Duchów, Parku Sekwoi... Nawet nie spodziewałam się, że przy czytaniu opowieści o tych miejscach, tak bardzo będzie mi się chciało tam być. Pan Zbigniew ma bardzo plastyczny sposób wypowiedzi, nie trzeba wyjątkowo wybujałej wyobraźni, by zobaczyć opisywane miejsca.
Dużym plusem jest to, że książka jest także miniporadnikiem, Zawiera informacje, które w dużym stopniu mogą ułatwić podróż nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale także i każdemu w pełni zdrowemu turyście. Znajdziemy informacje o godnych polecenia miejscach noclegu czy restauracji oraz wręcz przeciwnie: od czego lepiej trzymać się z daleka.

"Jestem zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa, który zawsze miał pod górkę, 
a mimo to ciągle jest na samym szczycie. Szczycie swoich możliwości.
  
Nie da się ukryć i nie można przemilczeć faktu, że Autor jest osobą niepełnosprawną. Choruje na zanik mięśni i jego choroba wciąż postępuje. W chwili pisania "Wózkiem przez świat" był w stanie poruszać jedynie głową i ręką. Jak jest w tej chwili – nie wiem (mam szczerą nadzieję, że jest dobrze). Gdy o tym przeczytałam, przypomniał mi się bohater książki, z którą zetknęłam się dopiero niedawno. Mam na myśli Willa z "Zanim się pojawiłeś". Po przeczytaniu historii Jojo Moyes pomyślałam, że właściwie to nawet rozumiem tego chłopaka i decyzję, którą podjął. Po przeczytaniu "Wózkiem przez świat" widzę, jak bardzo głupie było moje myślenie i jak głupi był Will! Przecież pan Zbigniew pokazuje, że niepełnosprawność to nie kara śmierci. Wbrew wszystkiemu żyje normalnie: spełnia marzenia, pracuje, ma rodzinę, przyjaciół – żyje jak każdy z nas. A nawet zaryzykuję stwierdzenie, że żyje bardziej niż niektórzy z nas. Fantastyczny człowiek.

"W 2012 i 2014 roku pobiegł tam [w ultramaratonie w Dolinie Śmierci] człowiek, 
którego osobiście nie znam, jednak trochę nas łączy. To niepełnosprawny Darek Strychalski 
z małej miejscowości pod Białymstokiem. Jako dziecko wpadł pod ciężarówkę. 
Przeszedł kilka operacji, był w śpiączce, ma jedną nogę krótszą, niesprawną rękę, 
nie widzi na jedno oko. A jednak dwukrotnie pobiegł wraz z setką innych biegaczy z całego świata, od granic słonego jeziora Badwater aż po sam szczyt Mount Whitney,  na wysokość 2530 m n.p.m. Bez znajomości angielskiego, bez tysiąca dolarów na wpisowe, 
bez własnych pieniędzy na wyjazd i noclegi. I wszystko udało się jakoś zorganizować.
Czasem tak sobie myślę, ile w nas, niepełnosprawnych, jest wiary, motywacji, niezłomności. 
A ile lenistwa, rezygnacji, marudzenia – w całkiem sprawnych osobach...

Czy Wy to czujecie? Dla mnie to jakiś kosmos... I przy tym fragmencie znowu zrobiło mi się wstyd i chyba byłam na siebie trochę zła. Bo mam dwie zdrowe ręce, dwie zdrowe nogi, na nic nie jestem chora, a jakże często zdarza mi się powiedzieć "nie da się". Jak to dobrze, że są tacy ludzie jak pan Darek i pan Zbigniew, którzy pokazują nam, w pełni zdrowym ludziom, że wszystko się da.

"Dziś wiem, że prawdziwą, niczym nieograniczoną wolność nosi się w sobie. 
To nie horyzont wyznacza nam granice, ale własne myślenie.

Pan Zbigniew udowadnia, że kiedy chcemy realizować swoje marzenia, to nic nie jest w stanie nam przeszkodzić, a ograniczenia istnieją tylko w naszej głowie."Wózkiem przez  świat" to opowieść o sile ludzkich marzeń, o ogromnej determinacji i walce o swoje. Myślę, że pan Zbigniew Graczyk to człowiek, który niejednego pełnosprawnego człowieka mógłby nauczyć bardzo wiele.

Minusy książki?
Według mnie zdecydowanie jest nim okładka. Wolałabym albo całą rysunkową, albo całą "realną", żeby zamiast szkicu Big Bena czy Statuy Wolności były prawdziwe zdjęcia. Coś mi ewidentnie nie gra w tej okładce.
Poza tym – minusów brak.

Bardzo, bardzo polecam tę książkę. Zwłaszcza marzycielom, którzy często wmawiają sobie, że spełnianie marzeń jest niemożliwe, niewykonalne, nierealne albo jeszcze inne "nie". Pan Zbigniew udowadnia, że "nie da się" nie istnieje.

Zbigniew Graczyk, Wózkiem przez świat, wyd. Ridero, 2017.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

*Autoreklama: jak wspomniałam, mam naturę podróżnika i razem z mężem staramy się minimum dwa razy w roku wyjechać gdzieś, gdzie nas jeszcze nie było. Nasze wycieczki opisujemy na stronie, zapraszam chętnych: http://zwiedzaki.pl.tl :)

Komentarze