Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie.


Bardzo, bardzo, ale to bardzo się czekałam na książkę o moich najukochańszych Przyjaciołach
A później ją przeczytałam i mam problem...

Przyjaciele to dla mnie lekarstwo na wszelkie dolegliwości: ból, smutek, stres, samotność, przemęczenie, a nawet na zwykłą nudę. Oglądam ich nieustannie i wciąż płaczę na ostatnim odcinku. Sypię ich tekstami z rękawa niczym Chandler, gotuję jak Monica i śpiewam o Kotku Śmierdziuszku jak Phoebe. Gdy dostaję prezent – jest to gadżet z Przyjaciół, gdy mam urodziny – na torcie stoi  pomarańczowa kanapa z masy cukrowej. Tak, jestem kompletnie ześwirowana na punkcie tego serialu. On się po prostu nie nudzi.
Dlatego od tej książki oczekiwałam naprawdę dużo. Uważam się za wielką fankę Przyjaciół i chciałam poznać prawdziwe smaczki z planu, niedostępne ogólnie ciekawostki o obsadzie czy wieści zza kulis. Niełatwo było mnie zadowolić i zadowolona się nie poczułam, bo więcej ciekawostek znajduje się na Filmwebie... Ale po kolei.

Minusy
Pierwsza część jest nawet fajna. Autorka przybliża początki Przyjaciół, opisuje okoliczności angażu poszczególnych bohaterów, jest kilka śmiesznych anegdotek. Ok.
Ale później jest już tylko gorzej. Dalsza część książki przypomina mi interpretowanie poezji na języku polskim: zamiast cieszyć się pięknem wiersza, szuka się dziury w całym i domyśla co autor miał na myśli.
Najpierw Kelsey Miller próbuje udowodnić, że Przyjaciele są homofobamii, bo żaden z nich nie jest gejem, a lesbijki Carol i Susan nie są głównymi bohaterkami serialu, lecz tylko pobocznymi, które w dodatku nie występują we wszystkich sezonach. O tym wątku (oraz o wszystkich amerykańskich serialach, w których bohaterami są homoseksualiści) jest cały rozdział.
Dalej Autorka wysuwa tezę, że Przyjaciele dyskryminują osoby otyłe, bo są szczupli. Wyjątkiem jest Gruba Monica, która pojawia się tylko jako wątek komediowy. Szok! Wątek komediowy w komedii!
Następnie czytamy, że Przyjaciele to antysemici, bo... Ross w przebraniu świątecznego pancernika dość topornie opowiada Benowi o święcie Chanuka, a Monica i Chandler na swój ślub szukają pastora, a powinni szukać rabina... A przecież Ten ze świątecznym pancernikiem to jeden z fajniejszych odcinków całego serialu. Naprawdę w śmiesznym serialu komediowym trzeba się doszukiwać podtekstów? Nie rozumiem tych "pretensji".
Idźmy dalej, bo to nie koniec wad Przyjaciół. Bo przecież są też rasistami. W końcu czy któreś z nich jest czarne, mulate lub choćby żółte? Nie. Rasiści jak nic. Czarnoskóra jest tylko Charlie, dziewczyna Joeya i Rossa. Niestety pojawia się w serialu tylko na krótką chwilę, bo... to przecież zupełnie niemożliwe, żeby miał się pojawić ktoś czarnoskóry kto miałby tak duże znaczenie fabularne i odgrywał tak istotną rolę jak pozostali. Na litość boską!, Przyjaciele to sześcioro ludzi, nie pięcioro i nie siedmioro. Niemożliwe jest więc, żeby ktokolwiek poza "oryginalnymi" przyjaciółmi odgrywał główną rolę, nawet gdyby jego skóra miała kolor zielono-fioletowo-pomarańczowy. Pozwolę sobie przytoczyć dwa akapity, w których Autorka sama sobie przyznaje, że jej teoria jest naciągana:
Wysłałam e-mail z prośbą o rozmowę do [czarnoskórej] pisarki i dziennikarki Keah Brown, która mi uprzejmie odmówiła, wyjaśniając, że nie znosi Przyjaciół. Założyłam – jak na białą kobietę przystało – że ma to związek z brakiem odpowiedniej różnorodności kulturowej tego serialu, więc odpisałam Brown, że jeśli tylko zechce się ze mną podzielić swoją opinią na ten temat, to ja ją chętnie poznam. Odpowiedziała, że zupełnie nie o to chodzi.
I dalej, kilka słów o podejściu czarnoskórej producentki i komediantki, Akilah Hughes, a następnie zdanie, które pokazuje, że Autorka i tak wie lepiej...
Powiedziała mi, że jako dziewczynce w ogóle jej nie przeszkadzało to, że w Przyjaciołach wszyscy są biali. Nie przeszkadzało to też nikomu w jej rodzinie. <<Nie oglądaliśmy serialu po to, żeby go krytykować. Wtedy zresztą nikt tego nie robił – stwierdziła. – To był po prostu najlepszy serial, jaki wtedy leciał, więc go oglądaliśmy. Nikt nie rozpatrywał tego w kategoriach kulturowych. Po prostu nie i już>>. 
Gdyby wtedy w telewizji nie obowiązywały tak wyraźne podziały, to pewnie by na tę białość zwróciła większą uwagę. Pewnie by jej to nawet przeszkadzało.
Z następnego rozdziału dowiadujemy się, że Przyjaciele nie akceptowali transseksualistów, bo robili Chandlerowi docinki z powodu jego ojca (choć właściwie nie były to teksty przyjaciół, ale samego Chandlera). Autorka nie zauważa, że tyle samo żartów było z surowego ojca Rachel czy ciapowatego Jacka Gellera. O matce Chandlera, pięciokrotnie rozwiedzionej pisarce pornosów dla kobiet, nie wspominając.
Skoro tak, to... po co to całe szukanie dziury w całym? Na to pytanie odpowiedzi nie znalazłam.
Na koniec Autorka uraczyła nas rozdziałem (który dłużył mi się jakby miał z 200 stron) o tym, że Przyjaciele dyskryminują kobiety, bo na planie serialu pracowała zdecydowanie większość mężczyzn, a dodatkowo ci pracownicy molestowali zatrudnione dziewczyny.

Jako podsumowanie treści książki pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden cytat:
Nikt jednak nie twierdził, że do oglądania serialu zniechęcił go brak różnorodności kulturowej czy jego homofobiczny charakter – zapewne miało to związek z faktem, że te akurat problemy dotyczyły nie tylko Przyjaciół. Przyjaciele zdecydowanie nie należeli do produkcji, których twórcy chcieli wywoływać kontrowersje lub poruszać drażliwe tematy społeczne. Panowała ogólna zgoda co do tego, że telewizja nie jest medium ani szczególnie wyrafinowanym, ani dążącym do integracji różnych środowisk – a przecież pod pewnymi względami Przyjaciele wyróżniali się pozytywnie na tle innych produkcji.

W pierwszej części książki czytamy, że rola Rossa została napisana specjalnie dla Davida Schwimmera, natomiast pozostali aktorzy dostali swoje role, gdy tylko pojawili się na castingu, bo twórcy serialu wiedzieli, że to jest to. Lisa Kudrow pasowała do Pheobe, a Matthew Perry do Chandlera, po prostu. Biorąc pod uwagę te informacje, absurdem wydają się pretensje o to, że żaden z przyjaciół nie jest grubą czarnoskórą homoseksualną Żydówką. I w związku z tym cała druga i trzecia część książki (moim zdaniem!) jest po prostu śmieszna i absurdalna.
Być może brakuje mi dystansu, ale wydaje mi się, że serial komediowy ma na celu bawić, rozśmieszać i dostarczać rozrywkę. Tak samo myśli jedna z przyjaciółek:
To nic takiego. Chociaż to może jednak jest coś, gdy można sprawić, że ludzie na chwilę zapomną o przytłaczającej rzeczywistości.
Lisa Kudrow (Phoebe)

Plusy
Ok, to teraz napiszę coś dobrego...
Na pewno trzeba oddać Autorce to, że mega się przy pisaniu napracowała. Wystarczy spojrzeć na te 534 przypisy, by wiedzieć, że poświęciła na zebranie materiałów i opracowanie ich mnóstwo czasu i energii.

Na koniec
Na ostatniej stronie okładki jest napisane: Książka Kelsey Miller to pozycja obowiązkowa dla fanów serialu, a także dla tych, którzy jakimś cudem jeszcze go nie znają i są ciekawi, o co tyle zamieszania. Szczerze? Gdybym nie znała Przyjaciół, to po przeczytaniu tej książki na pewno nie byłabym zachęcona, by ich poznać. Wręcz przeciwnie, trzymałabym się od nich z daleka. I nie wiedziałabym ile tracę.

Rzadko zdarza się, że film jest lepszy niż książka, ale Przyjaciele są jednym z wyjątków. Serial zdecydowanie polecam, książka – taka na 3+.


*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Kelsey Miller, Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie, Kraków 2019.

Komentarze